środa, 17 kwietnia 2013

Berlin: Steakhouse

10-20 Euro
 
Uwielbiam podróżować.
Nieważne, czy jest to wyjazd służbowy, odwiedziny u znajomych czy zorganizowana wycieczka, zawsze wynoszę coś nowego, nie tylko kulinarnie. Przez bezsenność często zdarza mi się włóczyć nocami po nowych miastach, wypatrując ciekawostek i miejsc wartych odwiedzenia. Tak natknąłem się na niepozorny szyld miejsca, którego smak miał zdefiniować moją wizytę w Berlinie.

Ciemne wnętrze, ubogi wystrój, uwijający się jak w ukropie kelnerzy, masa ludzi. Piwo i wołowina obecne na każdym stoliku. Przejdźmy do rzeczy.
Zacząłem od zupy. Chilli Con Carne, meksykańska zupa z mielonej wołowiny, czerwonej fasoli, papryki i, ku zaskoczeniu wszystkich, chilli. Może dziwny wybór, jak na steakhouse, ale nie pożałowałem! Ostre jak diabli, za to niebo w ustach! Jedną ręką ocierałem pot, skraplający się na czole, drugą nabierałem łyżkę za łyżką pikantnego specjału. Poza standardowym składem, poczułem dodatek pomidorów, oraz innych przypraw, najmocniej kminku.

Na główne danie wybrałem stek z polędwicy wołowej. Świetny, o mocno przypieczonej skórce i jednolitym, średnio wypieczonym wnętrzu, którego smak nosił delikatną sugestię krwistości. Do tego sos pieczarkowy, delikatnie wyciągnął z mięsa to, co najlepsze. Była możliwość zamówienia małego (140g), bądź dużego (280gr) steku. Zdecydowałem się na duży, co było trafną decyzją, bo nigdy wczesniej nie zdarzyło mi się tak szybko, pochłonąć coś tak wielkiego! Świetnym dodatkiem był pieczony ziemniak, klasyka gatunku. 

Moja towarzyszka zdecydowała się na kawałki polędwicy z warzywami i ryżem. W porównaniu z moim stekiem danie nie zachwycało. Troszeczkę za słone, a mięso, pomimo, że była to polędwica, nie miało tak wyraźnego smaku. Smażenie w kawałkach sprawiło, że mięso było zdecydowanie zbyt mocno przysmażone, jak na mój gust.

Podróżując warto ryzykować, nawet jeśli z zewnątrz lokal wygląda, jakby zatrzymał się w latach '80. Smak steku pozostanie ze mną na długo, a przy następnej wizycie w Berlinie z pewnością odszukam to miejsce, żeby ponownie zakosztować niemieckiej, mięsnej prostoty.

Niepozorny szyld.

Chilli Con Carne - znacznie lepiej wygląda, niż smakuje.

Pieczywo z masłem czosnkowym.

Stek! Hell yeah!

Pieczony ziemniak.

Kawałki polędwicy z warzywami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz